Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fantasy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fantasy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 października 2015

Dixit wspomnienia

Wyszedł nowy, długo oczekiwany Dixit! Cudny prezent urodzinowy, który sama sobie zrobiłam i właśnie trafił do moich rąk. Nowe karty są bajecznie piękne, kolejnych 84 do wieży dixitowej. A żeby narobić trochę apetytu przedstawiam niektóre z nich. Moje propozycje haseł... - zgadnijcie do których? :)
- Transformers
- Honor Harington
- Maskarada
- Festiwal Chopinowski 
- Cedynia
- Powrót do przyszłości
- Sulejman Wspaniały
- W pogoni za porankiem...

Oczywiście skojarzeń może być 1001 więcej, niemniej nie mogę się już doczekać nowej dixitowej rozgrywki.


czwartek, 30 kwietnia 2015

Sowie Zwierciadło

Na siódmy tom cyklu "Oko Jelenia" przyszło nam długo czekać, by zgłębić kolejne przygody Marka Oberecha, Staszka i Heleny. Empik zachęcał: "To bardzo złe miejsce i bardzo zły czas. Jesień 1864 roku. Rzucony tu Staszek musi uratować dziewczynę, a przy okazji zmienić bieg historii. Historii, której zmienić się przecież nie da, a nieświadomy chłopak już na początku pozbawia życia ośmiu uzbrojonych Rosjan. Co dalej?". 



Dalej oczywiście trudniej i bardziej wariacko. Z jednej strony Marek - w teraźniejszości - poszukuje śladów Staszka, na wyraźną "prośbę", a raczej groźbę, jego ojca i jego zbirów. Z drugiej strony Staszek - w 1864 roku próbuje się odnaleźć w rzeczywistości, uratować ukochaną, wyjść cało z opresji, przygwoździć na amen Skrata - kosmicznego Nomadę, przez którego całe to zamieszanie wynikło - bombą ograniczonego rażenia, którą otrzymał od Kota (po raz kolejny, jak nie w RPG-u to w książce motyw kociej ingerencji w rzeczywistość). Prawdopodobnie jeszcze do końca nie uzmysławiamy sobie, że to tak naprawdę Koty rządzą światem, a nam się tylko wydaje, że to ludzkość jest na piedestale...

Nie będę opowiadać treści, każdy kto zna serię, sam może uznać czy chce poznać kolejny tom. Powiem tylko, że nie ostatni. Chociaż wydawać by się mogło, że wszystko się w miarę rozwiązało, pojawiają się kolejne poszlaki i niewiadome. Zmieniona rzeczywistość spłatała Staszkowi figla - jego ukochana była wcześniej zaręczona, a on niechcący uratował jej narzeczonego od zesłania na Sybir. Po raz kolejny wypłynęła tajemnica Oka Jelenia. Warto by do niej wrócić... no i pytanie czy Staszek i Marek się jeszcze spotkają? I jak może dojść do spotkania jeśli jeden nie żyje od 150 lat, a podróże w czasie do współczesności są już niemożliwe. Autor wymyślił ciekawe rozwiązanie.

W ogóle, o ile "Zaginiona" - czwarty tom do "Kuzynek" bardzo mnie rozczarował, tak "Sowie Zwierciadło" zachwyciło. Czysta akcja, żadnego politykowania... przygoda w każdym calu... i do tego przenikanie z opowiadań - pojawia się postać Roberta Storma, który wtrącił trzy grosze do poszukiwań. Z przyjemnością więc będę oczekiwać na tom ósmy. :)

poniedziałek, 9 lutego 2015

Cytadela

Cytadela to bardzo przyjemna gra karciana, która niestety była u mnie kilka lat "półkownikiem", czekając w Boardgames Tower na lepsze czasy. W końcu, pierwszy raz zagrałam nie swoim egzemplarzem, ale... warto było... :) budowanie nierealnego średniowiecznego miasta - mmmrrr, do tego gra konkurencyjna - liczy się kto pierwszy utworzy miasto złożone z 8 dzielnic, więc nie ma miejsca na sentymenty... zmienność tożsamości jest dodatkowym atutem gry. Do tego jest kompaktowa i poręczna i można ją zabrać ze sobą praktycznie wszędzie.

Dobieranie nowych tożsamości z jednej strony ułatwia, z drugiej utrudnia grę. Ułatwia, bo jeśli za pierwszym razem dana profesja nam nie odpowiada, zawsze można sięgnąć po coś innego. Utrudnia, bo daje zmienne możliwości dotyczące budowy lub... niszczenia dzielnic.


Pudełko nie za duże, za to sporo kart: dwa zestawy kart tożsamości, karty poszczególnych dzielnic oraz złote monety i znacznik korony. Wszystko trzeba teraz dobrze potasować i voila! :)


Tożsamości są różne... i różne dają możliwości w danej rundzie. Zabójca typuje swoją przyszłą ofiarę... biskup przynosi dochody z niebieskich dzielnic, architekt może budować więcej niż jedną dzielnicę... generał może burzyć cudze dzielnice.. król... no cóż... król jest zazwyczaj na celowniku zabójcy i złodzieja, ale daje też pewne przywileje. 

Pierwsza osoba, która wybiera kartę tożsamości wie co zostanie dla innych, z każdą następną osobą pula możliwości się zmniejsza... aczkolwiek na stole pozostają zarówno nieodkryte jak i odkryte karty. Najwygodniej jeśli zabójca jest uziemiony na stole, daje to większe pole manewru... Mi jakoś często w udziale przypadał biskup... dodatkową monetą nie pogardzę, a co :)


Jest jeszcze alternatywna talia tożsamości... o nieco innych możliwościach, ale czemu by nie spróbować? :)


Karty dzielnic oznaczone są kolorami (najlepiej uzbierać dzielnice we wszystkich kolorach), po kilka z danego koloru, w lewym górnym rogu pokazany jest koszt postawienia danej dzielnicy. Tania dzielnica jednak to mniej punktów zwycięstwa w końcowym rozliczeniu.


Z zasady - nie można mieć dwóch identycznych dzielnic w danym kolorze, np. dwóch katedr, targowisk lub składów handlowych, chyba że posiada się specjalną kartę dającą takie możliwości...


Najciekawsze są karty fioletowego koloru. Dodatkowe informacje na nich zawarte dodają prawdziwego smaczku grze...
 

Niektórzy potrafią wykorzystać swoje atuty! Dzięki posiadaniu korony i sali balowej można wymuszać na innych graczach uśmiech i wdzięczne słowa: "dziękuję Ekscelencjo". Jeśli zapomnisz, cóż... twoja tura właśnie przeszła koło nosa...


Kiedy uda nam się zebrać wszystkie 8 dzielnic, wygraliśmy! Prawie... trzeba jeszcze podsumować wszystkie dodatkowe bonusy. :)

Zawartość pudełka:
  • 80 kart dzielnic (66+14)
  • 18 kart postaci
  • 8 kart pomocy
  • 30 żetonów złota
  • 1 pionek korony
  • instrukcja

Niektóre nagrody zebrane przez grę:
  • Finalista Najlepsza Rodzinna Gra Karciana według Games Magazine 2003
  • Finalista Deutscher SpielePreis 2000

sobota, 7 lutego 2015

Rok Szczura

"Rok Szczura. Widząca" - to najnowsza na polskim rynku powieść Olgi Gromyko, bestsellerowej autorki "Wiernych wrogów" i serii o przygodach wiedźmy Wolhy, to pierwszy tom trzytomowej sagi (i nie mogę się już doczekać drugiego), która opowiada losy Ryski – wiejskiej dziewczyny wykazującej pewne zdolności jasnowidzenia, której w pełnej przygód wędrówce towarzyszą: jej przyjaciel z dzieciństwa Żar – złodziejaszek i znaleziony na drodze szczur Alk – który właściwie szczurem nie jest.

"Z tysiąca ścieżek utkany jest ludzki los i tylko Najjaśniejsza Bogini wie, dokąd prowadzą. Alk pragnie władzy i sławy, Żara nęci bogate i wygodne życie, a Ryska marzy o cichym, rodzinnym szczęściu. Jednak żeby jedno marzenie się spełniło, czasem trzeba zrezygnować z innych. Szeroki świat poza granicami rodzinnej wioski jest dziwny i groźny. Czy młodej wędrowniczce starczy szczęścia, by uniknąć niebezpieczeństw i dokonać właściwego wyboru? Czy właściwy wybór w ogóle istnieje? Jak potoczą się losy Ryski i jej towarzyszy? Czy już zawsze będą tułaczami i zbiegami? Póki trzymają się razem, jest nadzieja na szczęśliwe wywinięcie się z każdej awantury." - zachęcał Empik.


Może okładka nie jest do końca fortunna, ale czasami i graficy mają dziwne pomysły. Ryska pasuje mi... aczkolwiek nie do końca widać owe przerażająco-fascynujące sawriańskie oczy (żółte oczy - dziedzictwo Ludzi Lodu? :) ), a Alk z pewnością nie wygląda tak rozpaczliwie i dramatycznie, uwieszony rękojeści miecza. No dobrze, to o czym jest ta książka?
Z początku wydawać by się mogło, że to książka dla nieco młodszych czytelników, bohaterów poznajemy jako 9 - 10 letnie dzieci, z wszystkimi ich troskami, uprzedzeniami, marzeniami i lękami (wśród których dominuje szczurolęk). Wieska, jak to wieska... jedna z wielu nieopodal rintarsko-sawriańskiej granicy. Każdy kombinuje jak może... czasami wrogie wojska przewalą się po tej stronie, czasami po tamtej... Ryska - jest właśnie takim żywym dowodem ostatniej bytności sawriańczyków... hańbą dla matki i ojczyma, którą najchętniej pozbyłby się z domu, oddając na służbę do bogatszego krewnego. A tu dziewczyna, mimo ciężkiej harówki poznaje bratnią duszę.. i odkrywa swój dar. Jest widzącą... może jeszcze nie Wędrowcem, którego całe wieski wzywają dla rozstrzygnięcia ważnych kwestii, ale dar jasnowidzenia posiada. I zaczyna dzięki niemu zdobywać szacunek ludzi.
Mija kilka lat... Na skutek afery z krową i Takką w tle (oraz ofiary ludzkiej - przebłagalnej), młody przyjaciel Ryski - Żar - ucieka z majątku w poszukiwaniu lepszego życia, ona sama po pewnym czasie postanawia podążyć jego śladami. Porywa jedną z krów, która należałaby się jej za służbę gdyby gospodarz chciał ją dać (dziwne, ale powszechnym środkiem lokomocji są krowy, a nie konie). Dopiero za granicami majątku czeka ją cała seria wydarzeń: znalezienie umierającego acz gadającego szczura, którego zgubił jeden z Wędrowców, podążanie ku sawriańskiej granicy, by spełnić życzenie Alka (owego szczura), a przy okazji zarobić 100 złotych monet, podróż na Chorobie i Śmierci, spotkanie z Żarem, który jest już nie lada miejskim złodziejem, wędrówka po bezdrożach z Szoszami w tle, a raczej pod ziemią (takie wilkołaki przy nich to pikusie małe), afera z wisielcem oraz pustelnikiem, który o dziwo zamiast na słupie lub w jaskini mieszka w eleganckim domu, bez ogródka. Bardzo ciekawie przedstawiony jest system magii, normalny człowiek powinien się dziesięć razy zastanowić czy podejdzie do egzaminu w Przystani dla Wędrowców... dar jasnowidzenia wykluczający się i mnożący również zależy od ciekawych czynników... poza tym to powieść o oswajaniu... siebie nawzajem, swojego strachu, swoich lęków i uprzedzeń... no i nie koniec, a zaledwie początek przygody... wszystkie złe moce za bohaterami, wojna wisi na włosku, jak żyć dalej, jak żyć? Ehhh, trzeba poczekać na drugi tom.

niedziela, 1 lutego 2015

Drako czyli Smok contra Krasnoludy

Już niedługo Dzień Murarza (lub jak kto woli Walę w tynki lub Walentynki). Jeśli ktoś poszukuje ciekawej gry we dwoje, może się m.in. zaopatrzyć w "Drako" - bardzo smoczej gry. Kupiłam ją z jakiś rok, jeśli nie więcej, temu i odleżała swoje w Boardgame Tower, do czasu zeszłorocznego Sylwestra. Temat smoczo-krasnoludzki był wówczas bardzo aktualny, i to nie tylko ze względu na Thorina, Kilego i Smauga... aczkolwiek pewne podobieństwa w grze dałoby się zauważyć. 

Słynny RPG, w którym brałam udział, spowodował chęć zagrania we wszystkie możliwe gry ze smokami na zasadzie: to zobaczymy czy uda się je pokonać... No cóż... łowcą smoków to ja nie będę... co najwyżej smoczą fajtłapą. Ani nie uratowałam krasnoludów grając po ich stronie, ani nie uratowałam smoka, będąc nim. Ale konkurencja była za silna...


Przede wszystkim zachwycają starannie i pięknie wykonane karty, plansza główna i plansze poboczne. Figurka smoka jak żywa... krasnoludy może kiedyś warto pomalować? Gra dla dwojga - i najlepiej wypróbować obie strony. Nie można stwierdzić kim gra się łatwiej, strategie gry są nieco inne.  Nie zajmuje dużo czasu, rozłożenie jej jest banalnie proste... więc często można po nią sięgać w ramach przerywników, pomiędzy innymi grami.


Słońce paliło niemiłosiernie. Niewielka, cicha dolinka, wypełniona bzyczeniem much zlatujących się do leżącej na środku padliny, zdawała się zupełnie opuszczona. Młody smok nie zastanawiał się skąd wzięła się w takim miejscu martwa owca. Bestia zniżyła lot.


W cieniu rzadkich drzew porastających granice dolinki niemożliwością było dojrzeć stojącego nieruchomo masywnego krasnoluda. Pomimo potu ściekającego mu spod wysłużonej, ale nadal niewiarygodnie mocnej kolczugi, pomimo irytującego swędzenia pod gęstą brodą i marzeń o kuflu zimnego piwa Morin nie opuścił napiętej kuszy nawet na chwilę. Czekał. 


W grze "Drako" jeden z graczy kieruje zespołem trzech krasnoludów, których celem jest pokonanie smoka. Musi tego dokonać w określonym czasie - zanim wyczerpie się talia jego kart - wówczas wygrywa grę. Każdy krasnolud jest charakterystyczny i posiada swoje umiejętności, których odpowiednie wykorzystanie jest kluczem do sukcesu (jeśli smokowi uda się uśmiercić któregoś z krasnoludów, przepadną też jego bezcenne umiejętności).

Drugi z graczy kieruje smokiem - jego celem jest przeżycie lub pokonanie krasnoludów. Gdy talia kart przeciwnika wyczerpie się - smok odlatuje, a kierujący nim gracz zostanie zwycięzcą. Wygrywa także, jeżeli uda mu się pokonać wszystkich krasnoludów (według instrukcji zdarza się to bardzo rzadko... jednak pewien feniksowy smok rozłożył mnie szybko na łopatki).


Zawartość pudełka:
  • plansza
  • 38 kart smoka
  • 38 kart krasnoludów
  • karta postaci smoka
  • karta postaci krasnoludów
  • 1 figurka smoka
  • 3 figurki krasnoludów
  • znacznik blokady (sieci)
  • znacznik furii
  • znaczniki obrażeń

niedziela, 18 stycznia 2015

Popiół i kurz

"Nie wiadomo, czy istnieją niebiosa. Nie wiadomo też, czy istnieje piekło. Jedyne, co jest pewne, to popiół i kurz zalegające piętro wyżej. Tu każdy przedmiot, myśl, uczucie mają swoje Ka – odbicie świata materialnego. Tu pełzają myślokształty, zbierają się skeksy – demony nagłej śmierci, tu przenika zło chcące pożreć, zawładnąć twoją duszą. Tu wędrujesz Ty, gdy nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie umarłeś. Witaj w świecie Pomiędzy! Pod cierniowym krzyżem, na którym wisi rozpięty mnich. Mnich, który poznał tajemnicę tego świata i musiał umrzeć dla niej, pozostawiając swojemu przyjacielowi swoisty testament: sięgaj głęboko i znajduj odpowiedzi."


Trzeba przyznać, że opis brzmi zachęcająco... i dlatego też zagłębiłam się w tę książkę, autora "Pana Lodowego Ogrodu", tak przeze mnie ulubionego. Jednak "Popiół i kurz" to skok na głęboką wodę... tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Im masz bardziej bogatą wyobraźnię, tym gorzej dla ciebie... W Świecie Pomiędzy czai się Hieronim... Kto oglądał film "Silent Hill" wie o co chodzi... przy czym "urocze" pielęgniareczki wyglądają jak Miss Universe przy niektórych stworach, które zalegają świat tuż za naszym. 

Bohater, który może odrobinę przypomina Vukko Drakkainena... bo trzeba być nieźle porypanym, żeby podjąć się, jako hobby, bycia przewoźnikiem dusz, które utknęły w Świecie  Pomiędzy. Niektóre nie zdają sobie sprawy, że umarły... inne nie mogą wydostać się z zaklętego kręgu umierania, inni trafili tam przypadkiem... - "-To nie piekło. To coś pomiędzy - wyjaśniłem. - Miejsce w pół drogi. Powinniście pójść dalej, tam, gdzie jest ludziom przeznaczone. To jest świat upiorów. Dość już tu tkwicie. - Pan mówi o zbawieniu? - Tylko o wyzwoleniu. Zbawienie to nie moja działka. Nie udaję Boga, panie rotmistrzu, jestem tylko przewoźnikiem. Nie wiem, co dalej. Chyba trzeba mieć ufność. Ile można tkwić na stacji przesiadkowej? Ale ja tylko przeprowadzam. Taki samorodny talent. - A jaki jest haczyk? - Obol - wyjaśniłem. - Trzeba zostawić ten świat za sobą, symbolizuje to obol. Coś, co zostało tam, a ma wartość. Najlepiej pieniądz. Może być nawet grosz, byle znajdował się tam. W świecie żywych. Bez tego po prostu się nie udaje."

Co innego koty. Koty mogą spacerować po tym świecie do woli. Hmm, a może po prostu nie wiedzą, że tak nie można się włóczyć więc przechodzą przez wymiary nieświadomie? Wracając na naszą stronę, muszą nocne wędrówki odespać. 

Czym jest Ka? Każda rzecz, niezależnie od wielkości, użyteczności i wieku ma swoje Ka w Świecie Pomiędzy. Chociaż tutaj może być tylko rozwalającym się ze starości motorem, jednak naładowane emocjami, przywiązaniem i energią dawnego właściciela, tam w niczym nie ustępuje Harley Davidssonowi. Rzeczy o silnym Ka są swoistą tarczą i orężem, które można zabierać na wędrówki za Zasłonę. - "Dlatego chodziłem na pchli targ i wyszukiwałem takie przedmioty. To mogło być cokolwiek. Papierośnica, fajka, pióro, zegarek, moneta, bombka na choinkę. Czasem zardzewiałe lub zaśniedziałe resztki. Ale ich Ka nadal było potężne. Talizmany. Gładziłem je dłonią i niekiedy kupowałem. W tym świecie były trupami. Przegniłe, zardzewiałe i pokryte śniedzią widma przeżywały drugą młodość w świecie Pomiędzy. Tu były martwe, ale tam ich Ka jaśniało pełnym blaskiem i wciąż chciały chronić swojego właściciela."

Co cię czeka gdy spróbujesz przejść przez bramę? Fantastyczna i straszna przygoda. Boisz się dalej czytać, ale nie sposób się też od książki oderwać. Bohater - żaden super hero, obrywa równo... w obu światach, ale jest inteligentny... wie jak sobie poradzić, na co dzień pan doktor, wykładowca na uczelni... w co po niektóre noce Charon.. przewoźnik na tamtą stronę. I to bez żadnego ideologizmu, bez wgłębiania się czy jest raj i jak on wygląda... to takie raczej świeckie przejście... do świata lepszego i bezpieczniejszego dla udręczonych dusz. A co będzie dalej i kto tam na nie czeka? Same zobaczą.

Do tego zagadka kryminalna... wizyty w Świecie Pomiędzy zmieniają charakter (pamiętajmy o Obolu dla Charona - a nasz bohater zgromadził całkiem pokaźną kolekcję artefaktów ze świata rzeczywistego, którymi wykupywały się duchy na tamtym świecie, od carskich świnek, przez srebrne monety po obligacje na okaziciela) kiedy umiera przyjaciel naszego bohatera. Powinien od razu trafić do nieba, a tu zonk... utkwił, opleciony cierniami i tylko może dawać pojedyncze znaki i ostrzeżenia. A oczywiście nie zostawiamy przyjaciół w potrzebie... więc będzie się działo.

Jak wiarygodna jest czarownica? Czy umówić się z jedną ze "studentek" na kawę czy podziękować za miłe słowa o wykładzie i pójść w swoją stronę? Zawsze ten element ryzyka... jednak to bezpieczniejsze niż standardowy podryw w pubie czy na dyskotece, który mógłby się naprawdę marnie skończyć, gdyby nie pewne zdolności oceny rzeczywistości... A poza tym dobra wiedźma nie jest zła... w różne klocki.

A w ogóle skąd to się wszystko wzięło? Na ile Świat Pomiędzy jest realny? Każde dziecko bało się potworów za firanką, pod łóżkiem... kościotrupa, wilkołaków i całej gamy stworów jakie tylko spanikowana dziecięca wyobraźnia była w stanie stworzyć. tak, jak już kiedyś wspominała Niebieska Smoczyca, oryginalne "Baśnie" braci Grimm były okrutne, ale dzieci miały świadomość, że najgorsze zło da się zwalczyć i pokonać. Na ile takie "bliskie spotkania" z własną wyobraźnią lub dotknięciem jakiejś cienkiej granicy pozostawiają ślady w psychice? Różnie to bywa... nasz bohater wspomina, że miał "epizod schizofreniczny", bo tak go zdiagnozowali... lekarze stwierdzili, że zwariował, a on po prostu widział i wiedział to co było w Świecie Pomiędzy. Potem nauczył się przejścia kontrolować, poznawać ów świat, w końcu całkiem nieźle sobie w nim radził i ciężko było stwierdzić czy woli bardziej pracuje tam za obole czy na etacie uczelnianym tutaj? - "Ale nauczyłem się wchodzić do świata Pomiędzy zupełnie inaczej. Już nie jako mglisty, przeciekający przez ściany astral. Mogłem się tam pojawić jako istota z krwi i kości. I nie tak łatwo było mnie już skrzywdzić."

Czy czytać? Jeśli się nie boisz i lubisz takie klimaty - tak. Zdecydowanie. Jeśli przeraża cię sama wizja Skeksów, Spinofratrów, upiornego pociągu, miasteczka umarłych i dzieci Lilith - odłóż książkę na półkę i nie zaglądaj. Potem - nic już nie będzie takie same...

piątek, 16 stycznia 2015

Hobbit

Aby trochę dłużej pobyć w klimacie trzeciej części filmowego Hobbita, w okresie okołosylwestrowym odświeżyłam grę - rzeczonego Hobbita.

 
Bilbo wyrusza z krasnoludami na ryzykowną wyprawę, której celem jest odzyskanie skarbu strzeżonego przez smoka Smauga.


Można dołączyć do nich, stawić czoła groźnym goblinom, trollom i wielkim pająkom! Zdobywać niezbędny ekwipunek, by móc pokonać swych przeciwników i odzyskać skarb krasnoludów. Dodatkową atrakcją są dwie pomalowane figurki: hobbita Bilbo Bagginsa i smoka Smauga!


Kostki bywają zdradzieckie. Kiedy ci najbardziej zależy na zapasach, oczywiście wyrzucasz same topory. A kiedy mógłbyś przerzucić jakąś tarczę, ląduje ci na głowie cały zapas lembasów.


Krasnoludy przydają się do licytacji. Niekiedy zwycięża ten z najniższym numerem, niekiedy z najwyższym... i trzeba trochę pokombinować co chce się ugrać. Czasami można trochę zyskać albo dużo stracić.

 
Niektóre wydarzenia są przyjemne, ale niekiedy trzeba się nieźle wygimnastykować żeby otrzymać swój upragniony klejnot... my preciouuuuussss... liczący się do punktów zwycięstwa, dla chętnych rubiny... dla innych szafiry. Kamieni jest sporo, od wyboru do koloru.


A kiedy uda się pokonać wszelkie trudności losu, a smok nie zdecyduje się polecieć na rekonesans i spopielić Miasta na Jeziorze... można pojawić się pod Samotną Górą, podśpiewując: Knock, knock, knocking at the dragons door... :)


W trójkę pokonaliśmy Smauga: drużyna Kot, Borsuk i Feniks :)

sobota, 10 stycznia 2015

A pomnika Achai nadal nie ma...

Cesarzowa objawiła się po raz czwarty... brakiem pomnika.
Co mówi Empik?
Intryga, wojna, i niepowtarzalny świat wykreowany przez Andrzeja Ziemiańskiego powracają! Ponad pół miliona fanów cesarzowej Achai doczekało się siódmej odsłony kultowego uniwersum. Co czeka władcę? Zwycięstwo czy śmierć? Imperium musi trwać Imperium musi trwać.
Jak zwykle doskonały język i błyskotliwe pomysły. Ziemiański to prawdziwy fachowiec fantastyki. Jarosław Grzędowicz, autor Pana Lodowego Ogrodu
Świetni bohaterowie. Dużo akcji. Zero nudy. Czego chcieć więcej od fantasy? Jakub Winiarski, Nowa Fantastyka



Co mówię ja? Hmmm... zastanawiam się czy Ziemiański nie opisuje RPG-a.. Przynajmniej mam takie wrażenie, że to dłuuuuuuga czwarta odsłona nowej kampanii. Uwaga, spoileruję, zgodnie z tytułem, że w tym tomie pomnik nie zostanie odnaleziony. Sprawy za to się skomplikują. Znacznie. RP nie ma monopolu na przebywanie po drugiej stronie Gór Bogów. Jeśli dzieje się źle, należy sprawić, że będzie jeszcze gorzej. Nic tak nie poprawia notowań jak (nie)udany zamach. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, a najlepiej dwie... Najlepsze agentki? Takie, które nie wiedzą jak być agentkami i idą na żywioł. Byli szermierze natchnieni... są też natchnieni piloci... a nawet pilotki... a może zwłaszcza pilotki. Jak sprawić, żeby twierdza się poddała? Zrzucić na nią zakażone pchły... Faceci są przewidywalni... niestety. Mój ideał nieco sięgnął bruku (of course chodzi o Tomaszewskiego), ale mam nadzieję, że po kilku perypetiach w końcu coś do tego zakutego łba dotrze. Co jest ważniejsze: sex czy miłość? Czy lepiej zdobyć faceta będąc przy nim czy wyprawiając się na drugi koniec świata? Co ślepy wie o kolorach? Czyli czemu stracił wzrok i jeszcze bezczelnie kłamie? Gdzie w Cesarstwie można zdobyć najwięcej diamentów? Plotka to broń potężniejsza niż sto karabinów. A stu artystów powtarzających plotki potrafi rozwalić całe państwo... Czemu kobieta milcząca jest lepsza niż udzielająca porad? Ahhh, pytań jest wiele, wątki się rozwidlają. Należałoby prowadzić dochodzenie jak w CSI Hidden Crimes. Zastanawiam się czy na 5 tomie się skończy? Mam wrażenie, że autora bawi ta historia i ciągnie ją, zasupłuje i rozszerza, a niekiedy prowadzi czytelnika na manowce.
Czy chcę żeby kolejny tom był ostatnim? Nie wiem. Zżyłam się z bohaterami, z niektórymi utożsamiłam (np. czarownicą Kai) i jak to z RPG-ami bywa, najchętniej pociągnęłabym wszystko do SZCZĘŚLIWEGO zakończenia. Ale cóż... jako czytelnik nie mam nic do gadania. Mogę tylko czekać kiedy MG, tzn. autor zdecyduje się nas obdarzyć kolejnym tomem... może jeszcze niekoniecznie ostatnim? Mi tak szczególnie na odnalezieniu pomnika nie zależy. :P

środa, 19 listopada 2014

Zaginiona

Empik polecał, wszyscy wokół kupili i zaczęli czytać... kupiłam i ja.

Po prawie 10 latach nowa część serii "Kuzynki Kruszewskie" ponownie zachwyca czytelniczki i czytelników Andrzeja Pilipiuka. Na aukcji dzieł sztuki i starodruków spotykają się trzy niezwykłe kobiety, a każda z nich pragnie tylko jednego – kreślonej na pergaminie XIX wiecznej kopii starej mapy północnego Atlantyku. Do czego może prowadzić znajdujący się na koziej skórze plan Friesland? Nikt tak naprawdę nie wie, czy wyśniona wyspa istnieje naprawdę, a jeśli tak – jakie kryje w sobie niebezpieczeństwo. Przekonają się o tym alchemiczka Stanisława, jej kuzynka Katarzyna i tajemnicza studentka Anna, droga do prawdy będzie jednak prawdziwym wyzwaniem.


Zacznijmy od okładki: TRAGEDIA! Ja wiem, że miała współgrać z ostatnim wydaniem "Kuzynek", ale ktoś, kto projektował okładki chyba upadł na głowę. Co ma tytułowa Zaginiona do omdlewającej, cukierkowatej brunetki z okładki? Od razu odechciewa się czytać, ale twarda jestem, brnę dalej.
Po drugie, Empik zrobił mi brzydkiego psikusa. Okazało się, że 60 stron jest powtórzonych, a po owym powtórzeniu brak tych, które winny się objawić w danym miejscu. Do reklamacji! Nie będę się bawić w czekanie na nową książkę (kiedyś reklamowałam tak samo tomik opowiadań A. Pilipiuka i czekałam przeszło miesiąc), tylko zwrot pieniędzy. Nową książkę kupiłam za połowę ceny w Biedronce. O dziwo, w kąciku czytelniczym pojawił się Pilipiuk.

A teraz sama treść. Fajnie poczytać dalszą część kuzynek Kruszewskich, ale szału nie ma... nie czyta się do 3:00 w nocy. Książka składa się z dwóch opowiadań: "Zaginionej" - sam początek i pomysł bardzo fajny, ale zakończenie jakieś takie nijakie trochę... przestaje zależeć na akcji od sceny działkowej i budowania jachtu... w tym momencie zaczęło mi wisieć czy dotrą do legendarnej wyspy czy nie, Stanisława przeżyje czy nie... podobnie w "Czarnych skrzypcach" - zawiązuje się akcja, trochę napięcia, kombinacji iście alpejskich (poszukiwanie demonów skrzypcowych, mówiącego szczawiu) i rozwiązanie takie ot tak sobie, jakby nigdy nic... się nie stało. Równie dobrze można by trochę przeformować opowiadania i wrzucić je do zbioru opowiadań (które chyba najlepiej autorowi wychodzą). Początek mógłby zacząć się za czasów doktora Skórzewskiego, a wszystko zakończyłby Robert Storm, bez angażowania Kuzynek. Miłe, jesienne czytadło i tylko tyle.

PS. A z drugiej strony, po "Panu Lodowego Ogrodu" nic już nie będzie takie samo... ciężko zasłużyć na tytuł DOBREJ KSIĄŻKI. :)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Dixit Marzenia

Długo oczekiwany dodatek do Dixita został dziś wydany! W zasadzie powinien nosić numer 6 (ale Dixit Odyseja dziwnym trafem nie była numerowana), ale widnieje pod numerem 5 - Marzenia. Poprzednia część była nieco rozczarowująca - większość ilustracji w tonacji jesiennej (brązy, żółcie, pomarańcze i zgniłe zielenie), tematyka taka sobie... tu świat trochę ożywia się. Dominuje tematyka morska i florystyczna (dużo odcieni niebieskiego, zieleni i brązów). 84 karty jak zwykle, aczkolwiek Rebel zapowiedział dodatkową kartę bonusową. Przyszły dwie :) Dyniogłowy ogrodnik (karta pasuje mi jakoś do ostatniego RPG-a wybitnie) i Mikołaj, który utknął w kominie. Wszystkich kart nie prezentuję, ale przynajmniej co poniektóre obfotografowałam. Dixit Tower wzrosła (84 x 6) + 2 = 506 kart do rozgrywania.


Autorem gry jest Jean Louis Roubira, lekarz pracujący w szpitalu w Poitiers z młodymi pacjentami przeżywającymi trudności w środowisku szkolnym i poza nim. Po kilku rozgrywkach w Dixit zaobserwowano u nich znaczną poprawę formułowanych wypowiedzi oraz relacji z innymi ludźmi. Gra może służyć również jako narzędzie pedagogiczne i terapeutyczne. 

A z panem zobaczę się już w najbliższą sobotę na warsztatach planszówkowych na festiwalu GRAMY. :)