sobota, 1 listopada 2014

Ogród Szalonych Grudników

Ja tu sobie spokojnie czytam "Pana Lodowego Ogrodu", a tymczasem pod moim nosem Grudniki zgarnęły czynnik M i zaczęły szaleć na parapecie. Miesiąc przed czasem, w którym powinny się objawić rozkwitły przepiękną paletą barw - nie ma dwóch takich samych odcieni!

Jako iż jestem niedobrą panią ogrodniczką i moje roślinki przyzwyczaiły się, że czasem o nich zapominam i generalnie o wodę trzeba się dopominać, do tego dochodzi kudłaty szkodnik w postaci Leona, który regularnie robi przegląd, a że dupsko się czasem nie mieści na parapecie, trzeba za nim chodzić i rośliny łapać w locie ku ziemi, wiedzą, że trzeba zrobić wszystko by przetrwać. Stąd też ten skradziony czynnik M. :) A na kradzieży mają się całkiem dobrze... kalanchoe kwitnie chyba po raz 6 od wiosny, papirus ciągle się rozczapierza i powoli zaczyna docierać do sufitu, dracena objęła w posiadanie kąt pokoju, cztery fikusy rozpoczęły produkcję liści na wyścigi, zamiokulkas zamiolistny rozczapierzył się kilkoma nowymi gałęziami i nawet paprotka u mamy (która nie była darzona szczególnym afektem), a którą trochę odratowałam, rozbujniła się na pół lodówki. Może na wiosnę osiągnie poziom drzewiastości?

Skupmy się jednak na grudnikach, czy może raczej listopadownikach? Kwiatów jest więcej niż liści. Potrzebne są podpory (zwłaszcza czerwonemu), gdyż nie ogarnia ilości kwiatów. Żółty kwitnie po raz trzeci i jest to trzeci odcień... Lekko różowy był pierwotnie śnieżnobiałym, ale coś mu się odwidziało... a jeden obraził się i nie zakwitł. Może jest w tym moja wina. Cała banda stoi na parapecie (tak, tak a okno zawsze otwarte, więc nocą się zdeczko schładzają) a ten jeden biedulek samotnie na półce. Na razie zainwestował w liście i uzbroił się w nową, rozłożystą warstwę. Może trzeba go będzie trochę przemrozić i zakwitnie. :) Niemniej pozostały dorobek Kuchennego Ogrodu prezentuję poniżej:


1 komentarz:

  1. Kwiaty mają dobrą gospodynię, więc i rosną, zresztą rzeczywiście masz piękne. Moja bazylia też pięknie rośnie, a podobno zabijam rośliny, może nie wszystkie... :)

    OdpowiedzUsuń