sobota, 13 września 2014

Virlandzki weekend

Cudowny, wspaniały weekend w Borach Tucholskich pod gwiazdą Virlandii - dawnej gry internetowej, a daj Smoku i planszowej! Wprawdzie Zorzy Polarnej, obiecywanej w mediach, nie udało się wypatrzeć z powodu małego zachmurzenia, jednak atrakcji nie brakowało. Dla każdego coś miłego... było grzybobranie z niezwykle zgranym zadaniowo grzyb-komando, porady dla urody z niesamowitymi efektami kosmetycznymi, ogniskowe opowieści, "wróżka prawdę ci powie"... nie muszę mówić kto wróżką był i jakie karty leżały na stole... a także gry, Dixit jak zwykle świetny, ale na głowę bił Party Alias. Przy okazji powstało kilka ciekawych powiedzonek i zagadek...
- "słodkość weselna podawana o północy... brązowa" (tort czekoladowy)
- "jak mieszkasz na 10 piętrze a nie chcesz używać schodów?" (winda)
- "Jaki jest Czarny Wąż?" ?????? Nooo, jaki? (zdradziecki)
- "Coś takiego jak jedziesz z mężem, ale za rok już nie jedziesz... Miesiąc miodowy? Nie! Po polsku!" (podróż poślubna) i wiele wiele innych, rymowanie wychodziło nam dość ciekawie... wyłoniliśmy specjalistkę od opisywania słów, specjalistkę od VIP-ów, a w szczególności różnej maści tenisistów. Jednym słowem weekend był BOSKI! I należy go powtarzać.


Muchomory pozowały jedynie do zdjęcia, ale były też ważnym obiektem orientacyjnym. Koło rodziny muchomorów w prawo i już jesteś na torach... a potem parę minut i w domu...


Grzyb lady - zagłębiała się w las, by po chwili ukazać się na drodze ze swoim łupem....


Grzyb transporter - Panna Ada z wielkim koszykiem, który bardzo szybciutko się zapełniał...


I prawie całe grzyb-komando... fotograf jak zawsze po jedynie słusznej stronie obiektywu...


Grzyb-dyrektor, umilająca nam swoim śpiewem wyprawę do Mordo.... oj, to nie tak bajka...


Efekt godzinnego zmagania... maślaki, borowiki, podgrzybki, kozaki... wszystko legalnie jadalne...




A i gdzie niegdzie wrzosy można było piękne wypatrzeć...
 


"Salon u Anemonki" - odsłona I - makijaż dzienny, który stał się wieczorowym... efekt przepiękny...


Odsłona II - wieczorny wamp... a lustereczko prawdę ci powie...


Ktoś się bardzo ociągał z decyzją, czyszcząc grzyby przy stoliku, ale jednak się skusił...





 Oprócz makijażu, był też czas na sesję zdjęciową...


pogaduchy pogaduchami a tu gry czekają...



Ulubionym odezwaniem się w Dixicie było: "wąchaj moją kitę"... walka była zażarta, zwłaszcza między króliczkiem różowym a białym


 I Party Alias - uwielbiam tę grę! Zadania postawione poszczególnym grupom doprowadzały do łez... ze śmiechu...


A sama najbliższa okolica urzekała malowniczością... już prawie jesień, a temperatury pięknie letnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz