niedziela, 1 grudnia 2013

Króliczkowy kapturek

Na początku mojego bycia rekonstruktorem miałam pewne dylematy. Zaczęły się one od zakupu lisiej kity. Czy na pewno, a czy wypada... a czy powinnam... a szkoda liska... miesiąc czasu się zastanawiałam, decydowałam i nie... aż w końcu zakupiłam. Obecnie "leon" dumnie dynda przy pasku, ozdabiając medievalne suknie. Tylko mój uczeń skomentował: "Jak pani mogła to zrobić liskowi?". 

Potem przyszła konieczność zakupienia owczej skóry - kwestia wygodnego i ciepłego posłania. Do jednej owcy dołączyła kolejna. Trzecia też by się przydała... Nie wspominając o owieczce nakrzesłowej. Buty - 100% skóry bydlęcej w skórze... i to nawet dwie pary, tak samo paski... 


A pewnego dnia dostałam od mojego Guru króliczki - przeurocze białe królicze futerka - delikatnie pachnące, przecudne w dotyku... czekały sobie dłuższy czas na właściwe wykorzystanie, aż w końcu, dzięki Morgiane (wykonanie prima sort, nadal nie mogę się napatrzeć i chyba sobie kapturek na noc podświetlę) mogę dołączyć do mojego medievalnego ekwipunku full exclusive kapturek podszyty w całości króliczym futerkiem. Po prostu mmrrrrr.


1 komentarz:

  1. Tak, bezwstydnie przyznam, że samej mi się ta moja praca podoba :)

    OdpowiedzUsuń