W podróży po Włoszech oczywiście nie mogło zabraknąć moich "żelaznych przyjaciół". Latarnie stały się nieodzownym elementem urbanistycznego krajobrazu. Zmieniają się tylko wielkością, kształtem i materiałem, z którego zostały wykonane. Różnią się też pomysłowością jej projektantów bądź fundatorów.
Nie skupiałam się na opisywaniu miast, w których występowały. Niektóre są uniwersalne, równie dobrze można je spotkać w Gdańsku, inne - niezwykłe i unikatowe.
Latarnie oświetlają wejścia do aptek i sklepów - z odpowiednimi emblematami bądź kolorowymi szkłami, wskazującymi na odpowiednie wejście. Niektóre noszą, niczym cierniową koronę, "odstraszacze gołębiowe".
Szczególnie podziwiam te, których twórcom nie poskąpiono fantazji i wyobraźni, XIX-wieczne, z 20-lecia międzywojennego, niekiedy współczesne, ale o fantazyjnych kształtach (jak np. latarnia gwiaździsta) i ornamentach (liściowych). Nie zabrakło również w mojej włoskiej kolekcji latarni czarnosmoczych, w których to smoki spełniają rolę trzymaczy. Kilkakrotnie zdarzało się, że latarniom towarzyszyły piękne freski, szczególnie pośród bolońskich krużganków.
Ale nie będę się więcej rozpisywać. Czas na bliższe zapoznanie się z moim ulubionym miejskim motywem... Voila!
Nie skupiałam się na opisywaniu miast, w których występowały. Niektóre są uniwersalne, równie dobrze można je spotkać w Gdańsku, inne - niezwykłe i unikatowe.
Latarnie oświetlają wejścia do aptek i sklepów - z odpowiednimi emblematami bądź kolorowymi szkłami, wskazującymi na odpowiednie wejście. Niektóre noszą, niczym cierniową koronę, "odstraszacze gołębiowe".
Szczególnie podziwiam te, których twórcom nie poskąpiono fantazji i wyobraźni, XIX-wieczne, z 20-lecia międzywojennego, niekiedy współczesne, ale o fantazyjnych kształtach (jak np. latarnia gwiaździsta) i ornamentach (liściowych). Nie zabrakło również w mojej włoskiej kolekcji latarni czarnosmoczych, w których to smoki spełniają rolę trzymaczy. Kilkakrotnie zdarzało się, że latarniom towarzyszyły piękne freski, szczególnie pośród bolońskich krużganków.
Ale nie będę się więcej rozpisywać. Czas na bliższe zapoznanie się z moim ulubionym miejskim motywem... Voila!
Trzeba przyznać, że wyobraźni twórcom latarń nie brakuje
OdpowiedzUsuńMorgiana