Rekonstrukcja obejmuje również stroje, których jest szerokie spektrum. Tu jednak chciałabym się skupić na strojach damskich, a konkretnie sukniach z okresu około grunwaldzkiego. W zależności od potrzeb użytkowych, pory roku, w której to mamy zamiar je nosić i materiału, z którego zostały wykonane, o palecie kolorów nie wspominając, tworzy się nam tysiące możliwości.
Wełna - im bliżej 100% zawartości wełny w wełnie tym lepiej, aczkolwiek zdarzają się drobne domieszki innych materiałów. Wełna wełnie też nie będzie równa, w zależności od grubości nitki i tego jak była tkana. Tu: moja najukochańsza niebieska wełenka, której mam tyci tyci ilość, a przy tym nadzieję, że starczy na burżujski, rozpinany kaptur, podszyty białymi królikami (ale to inna historia).
Wełna - również śliczna i niebieska, ale o luźniejszym splocie... co w niczym sukience nie przeszkadza.... Na razie jednak grzecznie czeka w szafie... może XIII wiek, a może XV?
Grubsze sukno wełniane - idealne na cieplejsze suknie lub (jak w tym przypadku) płaszcz (z 3/4 koła).
Zdarzają się też "szlachetne" odmiany, zwłaszcza jeśli wełna nie jest 100%, a np. posiadamy piękny materiał, składający się w 50% z wełny i 50% z jedwabiu. Piękno i delikatność. Przeznaczenie na suknie wierzchnie.
Z pewnością są lżejsze i delikatniejsze od zwykłych wełen. Czuje się to zarówno podczas noszenia bagaży, jak i noszenia sukien na sobie. O lansowaniu nie wspominając. :) Tu: wełna z jedwabiem na suknię Christine de Pisan.
Jedwab - cudo w dotyku i uczta dla oczu... niestety, znalezienie ładnego i w miarę taniego 100% jedwabiu nie jest łatwe, ale od czego się jest Łowcą Okazji. :) Zastosowanie - podszewka eleganckich, wierzchnich strojów, rękawy do houppelandy czy "pisanki". Ten: stanie się (mam nadzieję) kumańską tuniką (tak, to też inna bajka).
Nie samym jedwabiem człowiek żyje... czasami też trzeba sięgnąć po len (zwłaszcza gdy środki finansowe nie pozwalają zrobić całej jedwabnej podszewki, a części ukryte może zastąpić skromniejszy i tańszy materiał).
Zasadniczo, chociaż większość rekonstruktorek posiada lniane suknie, powoli się od nich odchodzi, na rzecz wełnianych (w końcu są bardziej true). Niekiedy jednak zdarza się tak piękny len (tu: śliczny malinowy w jodełkę), że z przyjemnością pasować może na cotehardię...
Dodatków do sukni jest wiele, jednak najczęściej (jeśli już tworzy się taką piękną i strojną suknię) używa się lisich futer (gronostajów w szafie chwilowo brak :P). Bądź to jako podszewka, lub tylko obramowanie rękawów lub dołu sukni. Z racji nie posiadania większej ilości - sukni takowej nie mam, ale jedna lisia kita (nosząca robocze imię: leon) zazwyczaj dynda zawieszona na pasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz