Poduszka medievalna miała swój mały koszyczek, potem zaczęły przybywać poduszniki w innych kolorach i trzeba było całość zorganizować. Jeden z koszyków został więc poświęcony na warsztat hafciarski. Mieści się w nim kilkadziesiąt pudełek muliny (po 12 motków w każdym), kilka gotowych prac do wykończenia, trochę płótna i wzorniki, aczkolwiek już od dawna na nie nie patrzę. Podejrzewam, że obudzona w środku nocy mogłabym wyrecytować ile słupków należy z każdej strony zrobić, by np. osiągnąć kurakowo-drzewkowy efekt. Mam tylko nadzieję, że jesień będzie łaskawa, i pomijając moje szalone plany edukacyjne, znajdzie się jeszcze odrobina czasu na podusznikowe przyjemności. Zapas w sam raz na przyszły sezon. :)
Koszyki kupowane na Grunwaldzie zawsze znajdą zastosowanie...
Porządny warsztat musi mieć swojego strażnika.
Leon zmienił opcję: włażę do środka na: leżę obok i czuwam.
Leon zmienił opcję: włażę do środka na: leżę obok i czuwam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz