Jesień nieubłaganie nadeszła (ale nie będziemy popadać w żadne depresje, tylko ostro zabierzemy się do wszelakiej roboty), a więc trzeba wyznaczyć sobie (oprócz stu milionów innych zajęć czasożernych) nowe priorytety na spędzanie czasu wolnego wieczorami. Zasadniczo projekty mam trzy. Mam nadzieję, że uda mi się je dokończyć do nastania Nowego Roku, gdyż później mam kilka zaplanowanych projektów wiosennych... ale po kolei, co mi chodzi po głowie...
Chociaż wygląda jak bieżnik (na zdjęciu połowa), de facto jest to poduszka (wesfalska poduszka ołtarzowa z końca XIV wieku - oryginał of course). Dzięki ostatnim kilku wyjazdom udało mi się trochę nadgonić drugą stronę, więc jest duża szansa na jej szybkie dokończenie, zszycie i postawienie na półce i podziwianie... No dobrze, może nie tylko na półce, aczkolwiek musi przebywać z dala od Leona...
Wynalazłam wzór na mniejszą serwetę jesienną, chociaż nieco zmieniłam kolory: różne odcienie oranżu dyniowego, przydymionej cytryny i leśnej zieleni - do wyszywania w drugiej kolejności.
Ostatnimi czasy zakochałam się w japońskiej porcelanie z motywem niebieskich pawi. Zgromadziłam zestaw deserowy (talerzyki, filiżanki ze spodkami, mlecznik, cukiernicę i imbryczek), kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości mam nadzieję, że dołączą jeszcze elementy obiadowe (głębokie, płytkie talerze i waza do zupy). Na allegro regularnie pojawiają się i znikają, w innych firmach robią tylko apetyt pięknymi formami, bo towaru, jak zwykle, "chwilowo brak".
Nie wiem kiedy zbiorę komplet, ale o odpowiednią oprawę stołu warto zadbać już teraz. Materiał na obrus (stół jest o wymiarach 90x140 cm, więc obrus musi być nieco większy) został już zakupiony, wzór wybrany, nici przygotowane. Trzeba tylko skończyć dwa poprzednie projekty, nanieść wzór i voila! Niebieskie pawie zadomowią się na obrusie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz