Nie wierzyłam już, że ją ukończę, ale voila! Po ponad dwóch latach żmudnego dziubdziania...
W wersji rozłożonej (czeka teraz na zszycie) ma 100 x 35 cm czystego haftu. Nie zliczę już ile poszło nici... godzin w lepszym lub gorszym oświetleniu i miejsc. Poduszka pojechała nawet razem ze mną do Londynu, by odwiedzić swoją dostojną i starszą kuzynkę - poduszkę ołtarzową z końcówki XIV wieku, lecz niestety właśnie w tym czasie przenieśli część tekstyliów medievalnych do nowego miejsca (do otwarcia brakowało 2 miesięcy).
Odwiedziła
Włochy, czekając w hotelu na powrót z codziennego zwiedzania Rawenny,
Padwy i innych miast, objechała Grunwald, Cedynię, Czersk k. Warszawy,
Słupsk i kilka innych miast, w których były różne medievalne imprezy, i
nie tylko. Aż dziwnie mi trochę, że w końcu skończona. Teraz tylko zszyć, bez żadnych dodatków, frędzelków itp. Ma wyglądać możliwiej najbliżej oryginału. Następnym razem zaprezentuję już gotową w 100%. :)
Śliczności!!! Gratulejszyn :)
OdpowiedzUsuńJesteś szalona.... ;P
OdpowiedzUsuńPiękna!
OdpowiedzUsuń