My home is my castle – mawiają Anglicy. Na wyjeździe domem jest
namiot i to, w jakim stopniu go przygotujemy na wyjazd i urządzimy w
środku, sprawi, że będziemy czuć się przytulnie i po domowemu (nie
licząc np. przemarszu mrówek, zbłąkanych pająków czy natrętnych komarów,
ale to całkiem inna bajka i staram się nie myśleć o owych stworach i
tak jest lepiej. Błoga nieświadomość czyni cuda :)
Nasz pierwszy wyjazd na Wenecję to noclegi w Meduzie -
namiocie typu pawilon, dość małym, aczkolwiek zdolnym pomieścić trzy
osoby z bagażami, za to bardzo lotnym (pod wpływem wiatru nadymał się i
gotów był do podniebnych podróży).
Grunwald zaowocował z kolei noclegami w Grzybie - przestronnym pawilonie, w którym można by urządzać turniej tańca, gdyby nie zgromadzone sprzęty wspólne.
Nie ma to jednak jak własny domek… to jest namiot. :) Twierdza Szlachetnych Smoków (ädladrakkarsborg)
– Saxon – namiot oparty na pionowych masztach z górną poprzeczką. Każdy
maszt dla łatwiejszego transportu jest dzielony na dwie części. Do
rozbicia namiotu nie potrzeba żadnych odciągów, trzyma się tylko za
sprawą szpil, dzięki czemu po rozbiciu nie zajmuje wiele miejsca.
Normalnie przednia ściana posiada możliwość podniesienia jej i
wykorzystania jako daszku, tu jednak jest idealne rozwiązanie – przednia
ściana namiotu stanowi zamknięcie, a do tego doszyta jest wiata. Jest
dość przestronny i pojemny, chociaż na pierwszy rzut oka może na taki
nie wyglądać, ale trzy kobiety ze stertą bagaży i strojami swobodnie się
w nim mieszczą, aczkolwiek ordnung must sein! I do tego
cudowna wiata… o tak, wiata to to, co smoki lubią najbardziej. Na
Grunwaldzie nie mogła być w pełni rozwinięta z racji drzewek rosnących
na drodze, ale na Świecinie prezentowała się w całej okazałości.
Skuteczna ochrona zarówno przed słońcem jak i solidną ulewą, wypróbowana
namacalnie.
I pomyśleć, że kiedyś priorytetem był pawilon. Idealny jeśli chodzi o
rozmieszczenie strojów (piasta do tego wybitnie się nadaje), wygodny…
ale niestety do tanich nie należy. Kiedy więc trafiła się okazja zakupić
Twierdzę za przystępną cenę, trzeba było zrezygnować z marzeń o
pawilonie. Saxon jednak sprawdza się, i to bardzo dobrze. Można go też
swobodnie przewieźć w samochodzie osobowym, składa się w zgrabny,
9-kilogramowy pakunek (nie licząc masztów). Przydałby się jeszcze jakiś
stożek na mniejsze wyprawy bądź krótsze, ale najpierw trzeba zacząć grać
w totolotka. :)
Namiot typu pawilon, z odciągami.
Kilku, kilkunastokątny jednomasztowy
pawilon – konstrukcja oparta na odciągach (przez co jest łatwiejszy w
transporcie w porównaniu do innych namiotów), posiada odczepialne
ściany.
Pawilon dwumasztowy
Duży dwumasztowy namiot, na masztach
którego można zawiesić chorągiewki, a środek namiotu podzielić zasłonami
na pomieszczenia. Konstrukcja oparta na odciągach.
Namiot typu stożek z centralnym masztem.
Stożek – jeden z najliczniej
przedstawianych namiotów, jeśli chodzi o ikonografie, wykonany
najczęściej z lnu impregnowanego lub bawełny, składa się z kilku do
kilkunastu ścianek. Posiada drewniany składany (najczęściej
dwuczęściowy) maszt. Przymocowywany do podłoża śledziami.
Namiot typu saxon, dwumasztowy.
Soldier jest neico mniejszą wersją saxona, przeznaczony głównie dla osób
odtwarzających żołnierzy, aczkolwiek nie zawsze. Posiada dwa maszty
połączone poprzeczną tyczką usztywniającą całą konstrukcję. Namiot nie
posiada odciągów, mocowany jest do podłoża tylko za pomocą umieszczonych
na obwodzie szpil. Otwór wejściowy w kształcie owalnym, zamykany za
pomocą zasłony.
Lekkie krzesło składane, nożycowe, stabilne i wygodne.
Skoro mowa o namiotach, warto też wspomnieć
o sprzęcie, który służy długim konwersacjom przy ognisku, robótkom
ręcznym, czy też prozaicznemu przygotowywaniu posiłku, ba, nawet
zwykłemu leniuchowaniu.
Krzesła nożycowe to zaiste boski wynalazek, a te, które można było
zakupić w pobliżu Grunwaldu u bardzo miłego pana stolarza, podwójnie
boskie. Stabilne, porządne, estetycznie wykonane i w przyzwoitej cenie.
Można by się zastanowić nad dobraniem do kolekcji stołu… kiedyś tam… w
przyszłości.
Szczyt marzeń, elegancji i wygody (ahh ta cudowna tylna ścianka,
wyjmowana do transportu) – krzesło z oparciem, zwane przeze mnie
Krzesłem Chaosu (jako że nasz wódz posiada takowe). Niestety cenowo, jak
dotąd, poza zasięgiem.
Przydatny zestaw – stół z dwiema ławami. Oczywiście wszystko rozkładane
do transportu, bez śrub i gwoździ. Ław nigdy za wiele, a stoły przydają
się, zwłaszcza w czasie okołoucztowym. Kiedy zabraknie eleganckich i
gotowych stołów, naprędce zbija się z dostępnych desek. Do tej pory cała
chorągiew się mieściła.
Okazuje się, że prosty, mały taborecik z Netto jest bardzo koszerny, jeśli chodzi o minimalne medievalne mebelki. Baaardzo przydatny na Grunwaldzie. :)
Super post! Świetnie Ci to idzie :)
OdpowiedzUsuń