czwartek, 19 czerwca 2014

Szynkowar

Szynkowar, nie mylić z szybkowarem, to bardzo ciekawe, a jednocześnie proste urządzenie, pozwalające na produkcję domowych wędlinek z wkładem, który znamy w 100%.

Sprawa jest banalnie prosta. Przygotowujemy dowolnie wybrane mięso (w całości, w kawałkach lub mielone) z odpowiednimi przyprawami i solą peklującą przez odpowiedni okres czasu. Mięso w kawałkach - dwa dni marynaty. Następnie wkładamy do woreczka (w zestawie z szynkowarem, jak i do kupienia osobno), dociskamy sprężyną i zamykamy pokrywkę. Wkładamy do większego garnka z wodą i włączamy kuchenkę. Potrzebne jest dwie godziny na wolnym ogniu w temperaturze pomiędzy 80 a 90oC - w zestawie mamy termometr. :) Następnie schładzamy i odstawiamy (najlepiej na noc) do lodówki na min. 6 godzin. Rano wyciągamy z pojemnika naszą wędlinkę - z dodatkiem galarety - i możemy robić kanapki. :)


Używam szynkowaru firmy Biowin na 1,5 kg mięsa (na 1 kg mięsa należy przygotować roztwór 125 ml wody z płaską łyżeczką cukru pudru i 2,5 łyżeczkami soli peklującej, nie licząc przypraw).


Pierwszą wędlinką, którą robiłam była przerobiona łopatka wieprzowa, obecnie użyłam piersi i udek kurczaka. Przyprawy: słodka papryka, czosnek, pieprz czarny, ziołowy i syczuański, odrobinę kozieradki. Mmmmm, będę bardzo nieskromna, ale wędlinka wyszła, że palce lizać. Troszkę pikantna w smaku - ale o taki efekt mi chodziło - i zniknęła w przeciągu dwóch dni. Trzeba wstawiać nowe mięsko...


A przy okazji... moja interpretacja, po roku, medievalnego bobu a la Morgiana... niestety nie miałam boczku, ale cebulka i szczypiorek były, bób na masełku z cebulką... palce lizać. Chociaż taki z ognia, na Słupii, to była naprawdę poezja smaku...

wtorek, 17 czerwca 2014

Proszę państwa oto balkon

Projekt Balkon został zakończony, miejsca jest sporo, można nawet pić drinki z palemką. Ślicznie położone kafelki na podłodze współgrają z morelowymi ścianami i brązowo-kremowo-dyniową markizą. Kącik kwiatowy wymaga jeszcze uzupełnienia. Leon odziedziczył zieloną poduszkę na krzesło, ale uparcie lubi podsiadać panią na fotelu z nowym okryciem. Widok z balkonu hen daleko, na lasy i autostradę (ciekawy efekt świetlny w nocy). Jedyna praca do wykonania: malowanie cokolików i dokupienie flory. A teraz można wypoczywać. :)


poniedziałek, 16 czerwca 2014

Projekt Pomidor II

Pomidor bardzo dobrze czuje się na balkonie i dawno przekroczył doniczkę pnąc się ochoczo w górę. Wprawdzie u koleżanki, która wysadziła swojego do ziemi, przy domu, zaczął już kwitnąć, mój inwestuje jeszcze w liście. Lawenda w tym roku jakoś niemrawo wychodzi, zaledwie dwa kwiatki i cały mój ambitny plan przywołania stworzeń zapylających poprzez plantację lawendową może wziąć w łeb, ale mam nadzieję, że jeszcze nic nie jest stracone. :)


niedziela, 15 czerwca 2014

Długa Ziemia

Niezwykły mariaż Terry'ego Pratchetta i Stephena Baxtera zaowocował nową serią SF... długą serią. :) Na razie zostały wydane: Długa Ziemia, Długa Wojna, czekam na tłumaczenie Długiego Marsa - III części. Tłumacz dobrze znany ze Świata Dysku, Piotr Cholewa, zapewnia czytelnikowi dobry odbiór utworu. Ale do rzeczy, z czym to się je? Dlaczego Ziemia jest długa?


Rok 1916, front zachodni. Szeregowy Percy Blakeney budzi się, leżąc w świeżej, bujnej trawie. Słyszy głosy ptaków i szum wiatru wśród drzew. Co się stało z błotem, krwią i pooranym pociskami krajobrazem ziemi niczyjej? A skoro już o tym mowa, co się stało z Percym?

Rok 2015, Madison, stan Wisconsin, USA. Policjantka Jessica Jansson bada spalony dom unikającego ludzi naukowca, który zniknął bez śladu. Przeszukując pogorzelisko, znajduje niezwykły przedmiot: pudełko mieszczące w sobie kilka prostych obwodów, trójpozycyjny przełącznik oraz... ziemniak. To prototyp wynalazku, który na zawsze zmieni sposób, w jaki ludzkość widzi świat.

Na początku wybuchła "bomba" - ziemia nie jest pojedyncza... zaledwie jeden krok dzieli każdego od przekroczenia na równoległą planetę, a przekroczenie jest banalnie proste... budowa krokera jest powszechnie dostępna w sieci... trzeba tylko do środka włożyć ziemniak i własnoręcznie domknąć obwody. Lekki szum w uszach, uczucie nudności i szast prast krajobraz się zmienia. Trafiliśmy na nową ziemię... np. zachód 1. Podróżować bowiem można tylko na zachód lub wschód. Skoro się powiedziało A, trzeba i powiedzieć B... może jeszcze jeden kroczek? I jeszcze jeden...?

Początki były trudne, krokery najczęściej budowały dzieci i... znikały, niczym pod wpływem muzyki flecisty z Hamelin. Z powrotem bywało różnie, zwłaszcza jak wylądowało się w środku nocy w ciemnym lesie. Bohaterem Dnia Przekroczenia stał się Joshua Valiante, naturalny przekraczający, który nie potrzebował żadnych artefaktów... może miał z tym coś wspólnego fakt, że Joshua po raz pierwszy przekroczył w chwili swoich narodzin? Kto to wie... Niemniej jednak pomógł wszystkim zagubionym przekraczającym i sprowadził ich na Ziemię Podstawową, pozostając, mimo światowej sławy, bardzo skromnym człowiekiem.

Długa Ziemia to niekończący się ciąg ziem alternatywnych, stwarzających różne warunki do życia, w zależności od wariantów ukształtowania się planety. Jedne były bardzo zbliżone do Ziemi Podstawowej, inne diametralnie się od niej różniły: warunkami geologiczno-klimatycznymi, florą i fauną... na niektórych dinozaury nie wyginęły tylko wyewoluowały, inne posiadały śródlądowe morza lub kontynentalne pustynie. Ludzka ciekawość jednak zawsze zwycięża rozsądek i pcha gatunek do eksploracji. Drugą fazą była pionierska kolonizacja Długich Ziem. Tyle możliwości ile alternatyw, prawie każdy znalazł dla siebie coś odpowiedniego, o ile miał odpowiednią ilość samozaparcia, chęci i żyłkę przygody.

Do trzeciej fazy można zaliczyć tajemniczą wyprawę Joshuy i Lobsanga - genialnego systemu komputerowego i reinkarnacji tybetańskiego mechanika samochodowego w jednym. Dzięki podróży sterowcem przez wykroczne ziemie mogli prowadzić rozmaite badania naukowe i prowadzić zapiski z podróży.

Nie opowiadam całej książki, to zaledwie początek. Wciąga jak bagno Shreka, kusi do 3:00 w nocy i uspokaja, bo drugi tom leży nieopodal....


Jeden świat to za mało…
Długa Ziemia stoi otworem. Ludzkość rozprzestrzeniła się po niezliczonych światach, a flotylle sterowców łączą je, wspomagając wyprawy badawcze, wymianę handlową i rozwój kultury.
Jednak gdy cała ludzkość kształtuje Długą Ziemię, ona sama też wpływa na ludzi. A zbliża się punkt kolizji kilku ważnych kryzysów.
Ponad milion kroków od oryginalnej Ziemi Podstawowej, wyrasta nowa Ameryka – młody naród, który dość ma słuchania Podstawowego Rządu.
Trolle – pełne gracji stworzenia obdarzone świadomością zbiorową, których pieśń rozbrzmiewała kiedyś na całej Długiej Ziemi – wobec niepowstrzymanego marszu ludzkości zaczynają milknąć... i znikają.
To Joshua Valienté, który – w towarzystwie wszechwiedzącej istoty znanej jako Lobsang – przed laty zbadał te równoległe światy. I do Joshuy Valienté Długa Ziemia zwraca się teraz o pomoc. Ponieważ pojawia się całkiem realna groźba wojny...wojny, jakiej ludzkość jeszcze nie prowadziła.

Długa Ziemia pociąga za sobą wiele pytań i zagadnień. Czy powinno się przekraczać? Są naturalni przekraczający, przekraczający za pomocą krokerów i fobiki - którzy nie mogą przekraczać, chyba że ktoś ich przeniesie na własnych rękach. Czy dany kraj ma prawo rzucać cień na wszystkie ziemie i wymagać bezwzględnego posłuszeństwa od obywateli, którzy znajdują się milion ziem dalej? Czy ci, którzy przekroczyli stają się naszymi wrogami? Nie pracują dla ogólnego dobra... nie płacą podatków, nie ma z nich wymiernych korzyści, a Podstawowa Ziemia pustoszeje...
Czy mamy prawo do gospodarki rabunkowej nowych ziem? No w końcu mamy czynić sobie "ziemię poddaną". A kto by tam zauważył humanoidalne istoty o nieco odmiennym systemie komunikacji? Niewolnictwo dobra rzecz... w niedługim czasie najbliżej położone ziemie stają się wyeksploatowane. Ludzka ekspansja sięga dalej i dalej. Czy kiedyś się to skończy? Czy natura zrobi porządek? A może fakt, że na żadnej z wykrocznych planet nie było ludzi powinien nam dać coś do myślenia? 

Czytam końcówkę drugiego tomu i niecierpliwie wypatruję trzeciego. Serdecznie polecam!

piątek, 13 czerwca 2014

Latarnie na kartach

Mój fiś latarniowy jest ogólnie znany pośród przyjaciół i znajomych. Niekiedy sami robią zdjęcia latarni i podsyłają mi je ze swoich podróży. Kiedy tylko mogę i wypatrzę jakąś ciekawą latarnię - zostaje uwieczniona przez Mistrza Nikosa. 

Zastanawiałam się jednak kiedyś jakby to było cudownie gdyby mieć karty do gry z własnymi latarniami... no cóż, zawsze trzeba marzyć, potem wizualizować marzenia, a w końcu - szukać rozwiązań. Szlak amerykański  przetarty, tym razem podłączyłam się do innego zamówienia i voila! Moja najwłaśniejsza talia kart latarniowych. Ciężko było wybrać spośród wszystkich, ale trzeba było dokonać wyboru. Niektóre, choć piękne, były robione gorszym aparatem i nie uzyskają odpowiedniej rozdzielczości, niektóre trzeba by było najpierw zeskanować (a najlepiej z negatywu). Jednak te, które zostały wykonane cyfrową lustrzanką znalazły się na kartach. Prawda, że latarnie mogą być wdzięcznym obiektem?

Wśród zaprezentowanych tutaj latarni na kartach sporo jest włoskich piękności (między innymi As Pik, As Kier i As Trefl - z dodatkowym smaczkiem latarni czarsnosmoczych), chorwackich i słoweńskich, ale nie brakuje też latarni londyńskich i praskich (szczególnie piękna kolekcja latarni cmentarnych z Wyszehradu: 2 Pik, 6 Kier, Walet Trefl), ale nie można zapominać też o rodzimych: od Krakowa, przez Warszawę, Toruń aż do Gdańska i Gdyni. 

Teraz należy zbierać materiały do drugiej talii. :)

________________________________________________________

W związku z zapytaniem, uszczególniam gdzie można spotkać poszczególne latarnie: :)

As Pik, Kier, Trefl - Włochy, As Karo - Gdańsk,
2 Pik - Vysehrad, Praga, 2 Kier - Gdańsk, 2 Trefl - Włochy, 2 Karo - Londyn, Baker Street,
3 Pik - Sopot, 3 Kier - Gdynia, 3 Trefl - Lublana, Słowenia, 3 Karo - Włochy,
4  Pik - Włochy, 4 Kier - Kraków, 4 Trefl - Włochy, 4 Karo - Sopot,
5 Pik - Chorwacja, okolice Zadaru, 5 Kier - Włochy, 5 Trefl - Włochy, 5 Karo - Praga,
6 Pik - Pruszcz Gd., 6 Kier - Vysehrad, Praga, 6 Trefl - Pruszcz Gd., 6 Karo - Chorwacja,
7 Pik - Warszawa, 7 Kier - Londyn, 7 Trefl - Londyn, 7 Karo - Padwa, Włochy,
8 Pik - Gdańsk, 8 Kier - Sybenik, CHorwacja, 8 Trefl i Karo - Włochy,
9 Pik - Pruszcz Gd., 9 Kier - Warszawa, 9 Trefl - Hampton Court, 9 Karo - Włochy,
10 Pik - Pruszcz Gd., 10 Kier - Gdańsk, 10 Trefl - Kraków, 10 Karo - Lublana, Słowenia,
J Pik - Londyn, J Kier - Praga, Hradczany, J Trefl - Vysehrad, Praga, J Karo - Kraków,
Q Pik - Warszawa, Q Kier - Koszalin, Q Trefl - Sybenik, Chorwacja, Q Karo - Hampton Court,
K Pik - Toruń, K Kier - Kraków, K Trefl - wejście do jaskini Postojna, Słowenia, K karo - Gdańsk
Jokery - Praga

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Takeshi Cień Śmierci

Nowa książka Maii Lidii Kossakowskiej zapowiadana była od dawna, poprzedzana zdjęciami autorki w stroju adekwatnym do treści. Czekałam, czekałam i nie rozczarowałam się... uwielbiam jej prozę (no może oprócz "Grillbar Galaktyki", do której muszę kiedyś zrobić podejście numer dwa).

Chociaż Japonia leżała w kręgu moich zainteresowań, jeśli chodzi o mitologię, jestem totalnym laikiem. Z Takeshim odbywa się kurs przyspieszony. No cóż... taka karma. Chociaż początkowo ma się wrażenie, że chodzi o Japonię... biostwory i bolidy szybko wyprowadzają czytelnika z błędu. Akcja dzieje się na idyllicznej niemal (nie licząc gangstera terroryzującego całą okolicę, jego szalonej siostry, kilku zakonów, w tym cechującego się ogromnym okrucieństwem Zakonu Rozerwanego Kręgu i tajemniczych bóstw) wyspie Wakuni. Magia działa... działają wyryte na skórze znaki... modlitwy do bóstw zostają często wysłuchane. Lecz kim jest bogini Prezes i bóg Pierwszy Udziałowiec? W jaki sposób przenieśli ludność i zasiedlili wyspę? A dlaczego sąsiednia wyspa dotknięta jest wszelkimi możliwymi klęskami? I jak przywrócić równowagę? Na te pytania nie otrzymujemy odpowiedzi. Może dlatego, że jest to dopiero tom I?

Nic nie jest takim jakim się wydaje. Wędrowny holopacykarz to niezrównany szermierz, pobożny mnich wcale nie jest taki pobożny, ba, nie wiadomo nawet czy jest człowiekiem. Córka wójta Zimnej Wody, słodka, głupia panienka, po uszy zakochana w głównym bohaterze, jest wnikliwą obserwatorką i nie traci zimnej krwi. Gdyby jeszcze trzymała język za zębami, a nie wychwalała wszystkich umiejętności ukochanego, byłoby lepiej. Okazuje się też, że po 7 latach można zmartwychwstać, a przynajmniej objawić się co po niektórym. 

Na początku można by sądzić, że będzie to taka sobie prosta powiastka i najgorszym problemem jest niezrównoważona Mariko - czarna gejsza, przybrana siostra pana Ashihei - artysty i gangstera. Pojedynek przy kapliczce Wodnych Węży to jednak pikuś... chociaż uruchamia całą serię niefortunnych wydarzeń. Im dalej w las... tzn. w książkę, tym bardziej wciąga. Zakończenie wydawać by się mogło zamknięte, ale napis: KONIEC TOMU PIERWSZEGO sugeruje, że autorka ma jeszcze niejedno do powiedzenia. Także z niecierpliwością oczekiwać będę dalszych przygód adeptki Zakonu Uśpionej Wierzby, Kota o Rozdwojonym Ogonie oraz mnicha o tęczowych oczach, który nie do końca jest chyba człowiekiem... Nie obraziłabym się też na grę planszową... Potencjał na pewno jest!


Nie ma ucieczki przed przeznaczeniem. Mroczny cień śmierci wyłania się z każdą chwilą, niespodziewanie. Samotna wędrówka gościńcem i krótki wypad do karczmy w sekundę może odwrócić porządek świata. I tylko jeden człowiek potrafi zachować spokój. Nawet w trakcie ostatecznej próby. Walki o życie ze wściekłą jak wulkan psychopatyczną Mariko. Porywające, pełne intryg starcie klanów podkreślone szkarłatnym cięciem katany. Kadr wycięty z Kill Bill’a.

niedziela, 1 czerwca 2014

Alegorie miesięcy - czerwiec

Nazwa miesiąca czerwiec (wg Brücknera) pochodzi od słowa czerw. Inne źródła wywodzą nazwę miesiąca i nazwę koloru czerwonego od owada czerwca polskiego. Nazwa występuje też w innych językach północnej Słowiańszczyzny (czes. červen, ukr. червень, błr. чэрвень / červień). Inne nazwy używane dawniej to: ugornik bądź zok. Łacińska nazwa Iunius została zapożyczona przez większość języków europejskich.


Hunterian Psalter, XII wiek



Godzinki Joanny Kastylijskiej, Brugia, 1496 -1506


Bracia Limbourg, Bogate Godzinki księcia de Berry, 1405–1408/1409


Bracia Limbourg, Bardzo bogate godzinki księcia de Berry, 1412 – 1416


Grimani Breviary: The Month of June, 1490 - 1510


Book of Hours of Our Lady or Hennessy - Simon Bening, Brugia, 1530
 


Book of Hours in the use of Rome, Czerwiec, XV w.


Labors of the Months: June, from a Flemish Book of Hours,
I połowa XVI w.