Co ma wspólnego Shakespeare z Mozartem? Może niewiele, a może jednak? Przed wystąpieniem garnizonowym na Mozartianie odbyły się próby "na sucho" - właśnie w cieniu Teatru Szekspirowskiego. Nie zachwyca... teatr oczywiście, nie próby. Tak jak uwielbiam londyński The Globe, tak szczerze nie cierpię owego czarnego mauzoleum w Gdańsku. Niemniej próby poszczególnych scenek na trawie za teatrem wypadły nam nader ciekawie...
Pojedynek - trzeba przyszykować się na umieranie...
- Ah, mój mężu... przejdźmy się trochę...
- Proszę przyjąć moje przeprosiny...
- Może tak z większym dramatyzmem?
- NIE PRZYJMIESZ PANIE MOICH PRZEPROSIN? MOICH???
- Oh, mój mężu? Jak to nie żyjesz? Zostawiłeś mnie samą?
W oczekiwaniu na kolejną scenkę...
Oni się starają, starają...
A my sobie popatrzymy...
- Powiem pani pewną przezabawną historię...
- Głośniej, głośniej!
- No to będziesz ciuciubabką...
- Złapany! Ciesz się, że nie przez doktora Zarazę!
- Hmmm, hmmm, hmmm...
- Zielono mi...
- Panowie... wiecie, co macie robić?
- Tak, Michelle, musisz dać się porwać...
- Uwaga na szpiega....
- Będzie panna uzbrojona i niebezpieczna...
- Ze mną, hrabio nie masz szans...
- Myli się pan, baronie...
- No cóż... mówiłem...
- Bycie ciuciubabką jest nieco trudne...
... zwłaszcza, jak wszyscy cię obserwują...
- Hmmm, przećwiczmy to jeszcze raz...
I jeszcze, dzięki Monice, dowód rzeczowy, iż na owych próbach też obecna byłam... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz